- wg IES komenda odejścia na drugi krąg została podana na wysokości 100 m (s. 152)
- jesteście państwo przekonywani o tym, iż samolot obracał się na skutek uderzenia w brzozę, ale nadal leciał prosto … to jest po prostu absurdalne
- piloci kwitowali, czyli odpowiadali odległością na komendy kontrolerów lotu, to zostało w sposób bezsporny ustalone przez tę samą prokuraturę w oparciu o najnowszą ekspertyzę Instytutu Sehna dot. Jaka 40 i odczytów z wieży. Nie jest prawdą, że piloci nie informowali o odległości, na której są
- trzeba jasno powiedzieć, że ostatnia faza lotu przebiegała według wysokości barycznej, a nie radiowej


- tak by wyglądała sytuacja zaraz za brzozą, gdyby tezy, które przedstawiał płk Szeląg, Filipowicz i Wójcik, były prawdziwe. Ten obraz wydarzeń, czyli samolot ryjący skrzydłem zaraz za brzozą, jest dokładnym odwzorowaniem zapisów w skrzynce parametrów lotu ATM QAR.
Gdyby samolot leciał tak, ja na rysunku, wyorałby brzozę spod ziemi. W rzeczywistości skrzydło znajdowało się ok. 6 m nad ziemią, a samolot w chwili uderzenia w brzozę wznosił się - zanim zdążył się obrócić, był już kilka metrów wyżej i kikut skrzydła nie zawadził o ziemię.


- Nie jest prawdą, że Rosjanie nie znają kodu, żeby ją [ATM QAR] odczytać.
- Rosjanie zrobili później, w 2011, własny odczyt [ATM QAR]
- historia o balistycznej paraboli jest nie wzięta z ATM QAR
Wszystkie powyższe stwierdzenia są nieprawdziwe. Po co Macierewicz plecie o odczycie ATM QAR przez Rosjan?


Otóż, jak widać, Macierewicz posługuje się rosyjskim tłumaczeniem materiałów ATM. Cóż, może tak mu wygodniej.


- to jest prawdziwy zakres rozrzutu szczątków samolotu, które zaczynają się 40 m przed brzozą pana Bodina. Nie jest prawdą, że brzoza pana Bodina zapoczątkowała rozpad samolotu. Samolot się zaczął rozpadać przed brzozą pana Bodina.
- Ten czerwony prostokąt, wielokrotnie szerszy, od poprzednich, to jest miejsce zaraz za szosą Kutuzowa, to jest miejsce, gdzie doszło do eksplozji rozrzucającej szczątki samolotu na 120 m co najmniej.


"Dowód", którym posłużył się Macierewicz, to ilustracja pochodząca z angielskiej wersji rosyjskiego raportu MAK. W obrębie wskazanego przez "ekspertów" Macierewicza obszaru w raporcie MAK zaznaczono:
26. Miejsce zderzenia samolotu z grupą drzew
27. Deflektor klapy zewnętrznej lewego skrzydła
28. Owiewka siłownika śrubowego klapy lewego skrzydła
29. Końcówka lewego statecznika poziomego
30. Fragmenty poszycia lewego skrzydła
32. Element napędu steru wysokości, fragment poszycia statecznika poziomego
Jak widać, niewiele szczątków i żadnych z wnętrza kadłuba.


- polscy archeolodzy ocenili, że samolot rozpadła się na 60 tys. elementów. … Nawet nie 11 tys. jak samolot, który został zniszczony wybuchem bombowym nad Lockerbie, tylko na 60 tys. Nie ma w historii lotnictwa dotychczas podobnego, tak drastycznego rozpadu samolotu.
- te szczątki leżą ponad 100 m przed pierwszym uderzeniem w ziemię i są świadectwem, że samolot rozpadał się na skutek eksplozji w trakcie lotu, bowiem one są spalone, zwęglone, osmolone.


Macierewiczowi nie przeszkadza, że na zdjęciu wyraźnie widać nacięcia powstałe na skutek kontaktu z łopatkami turbiny.


- Przyjrzyjmy się teraz temu dźwigarowi, który leży mniej więcej 80 m przed tą częścią, którą państwo pokazywałem. Słyszeliście państwo, że nie było żadnych osmaleń, żadnych opaleń, że samolot nie został zniszczony przez wybuch. No to ja chciałbym spytać, co to jest? Bo ta część to jest przedni dźwigar samolotu. On nie leży w miejscu, w którym były jakiekolwiek ślady ognia. On upadł tam już wtedy, kiedy wybuch nastąpił wewnątrz i ten dźwigar, wyrzucony eksplozją, leciał do przodu.


To zdjęcie tego samego elementu z innego ujęcia, wykonane przez polskich specjalistów. Wyraźnie widać na nim obszary zwęglonej trawy, wypalonej podczas pożaru po wypadku. Na zdjęciu Macierewicza też je widać.


I pytanie - jeśli skrzydło rozerwał wybuch, pozostawiając osmalenia na dźwigarze, dlaczego nie ma osmaleń na pozostałej części skrzydła?


- to jest fragment zaznaczony także na zdjęciu zrobionym przez Rosjan i zamieszczonym w materiale MAK-u oraz powtórzonym na blogu, czy jakby to nazwać, pana Laska, z numerem 65. Każdy z państwa może to znaleźć, wchodząc na portal internetowy pana Laska.
Kłamstwo. To nie jest zdjęcie ze strony faktysmolensk.gov.pl. Wszystkie zamieszczone tam fotografie ze Smoleńska zostały wykonane przez polskich specjalistów, badających wypadek. Ponadto zdjęcia nie są numerowane. Być może przez Rosjan zostało zrobione zdjęcie pokazywane przez Macierewicza.


- to jest klasyczny płatek, będący wynikiem eksplozji
Nie - płatki wyglądają inaczej :)


- to jest okienko, wewnętrzna część okienka salonki pana prezydenta. Tam też nie odnotowano żadnego ogniska, które zostało wygaszone.
Dlaczego mamy wierzyć, że na tym zdjęciu jest okienko z saloniku prezydenckiego?


- a to jest burta tejże salonki, wewnętrzna część burty salonki. Nie było żadnych opaleń. Nie było żadnych zwęgleń. Nie było żadnej eksplozji.


Jeszcze raz przyjrzyjmy się śladom ognia na trawie i gałązkach wokół osmalonego dźwigara.


Na zbliżeniu widać nawet dobrze zwęglenie gałązki.


- Jeżeli tak jest, jak chciała prokuratura. Jeżeli samolot upadł błędu pilotów. To gdzie jest... To jest 80 ton. Gdzie jest krater na tym podmokłym terenie? Gdzie jest ten straszliwy dół, jaki musiałby zostać wyryty przez ten samolot, bo on w całości miał upaść, on się nie rozpadł w powietrzu według prokuratury. A więc 80 ton uderzyło w podmokły teren. Gdzie jest ten wielki rów, gdzie jest ta dziura?